Evermoon

Forum wygląda tak a nie inaczej, ponieważ.. em.. ==' w końcu to tylko rozmowa o grze! xD

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

Ogłoszenie

`Uwaga - praca nad forum, więc nie przestraszcie się gdy zobaczycie różowe tło. ^^' `Jeżeli wyskakuje wam, że są nowe posty, chociaż tak naprawdę ich nie ma to kliknijcie w 'Oznacz nowe posty jako przeczytane' - to po prostu błąd w skrypcie głównego serwera :)

#1 2008-06-11 20:39:59

Ghai

Użytkownik

8243963
Skąd: Bydgoszcz
Zarejestrowany: 2008-06-02
Punktów :   

Wampir

Pewnego pochmurnego dnia, gdzie ze wsząd padał deszcz, a wiatr był tak silny, że porywał rózne rzeczy, a czasami gdy po mieście wędrowała mała postać, najprawdobodobniej młody krasnolud.Który z pośmiechem biegł do domu, został porwany przez wiatr.Dmuchneło go z taką siła, że uderzył, swym ciałem stojący obok dom.Trzask, łamiących się desek ściany domu, był bardzo donośny. Nagle ocknołem się. Byłem zdezorientowany .Nie wiedziałem jak? ,czemu ?,po co?....byłem w szoku. Leżałem na łóżku w swym domu, dokońca nie wiedząc co mnie wyrwało ze snu, może jakiś złodziejaszek wpadł do domu mnie okraść?czy zbić? Sprawdziłem dokładnie całe ciało, żadnej najmniejszej ranki,a sakiewka na swym miejscu, ale nadal nie wiedziałem co się stało. Po dłuższej  chwili, pełen energi wsatałem, patrze w okno, a tam ulewa jak nigdy. A na ulicach Oligonu ani jednej żywej duszy .Pustka. W głowie zamęt. Postanowiłem zostawić rozmyślania na później. Obserwowałem miasto.Gdy już deszcz przestał pada, a słońce wstało wysoko i prażyło niemiłosiernie, postanowiłem wyjść na ulicę miasta.Od czasu do czasu pojawiali się jacyś ludzie. Skąpo odziani ,wręcz obdartusy - pomyślał. Stali i czemuś sie przyglądali, niekiedy któryś coś nagryzmolił i znikał .
Minęło kilka godzin. Ruch na mieście był coraz silniejszy. Postanowiłem wyjść z stolicy i udać się do lasu .Po drodze nie ujżawszy kałuży, wpadłem w nią i się przewruciłem. Podniósłem się i otrzepałem swe odzienie. Skierowałem swe kroki do słupa. Stanąłem i zaczołem czytać co zostało tam zapisane. Nic nie zrozumiałem. Napisy były różnej treści,szukając jakiejś wskazówki w pełni skupiłem uwagę na tej tabliczce.
Nagle.......potworny ból. Plecy zapłonęły żywym ogniem. Ciemno zrobiło mi się przed oczami, kolana ugięły się nie potrafiąc utrzymać ciężaru ciała .Oddech stał się krótki i przerywany.
Co to? Za co? - Padłem na ziemie zwijając się w bólu. Ostatkiem sił obróciłem sie ,chcąc dojrzeć twarz mordercy .Niestety,blask promieni słonecznych, oślepiał mnie, dzięki czemu nie mogłem ujrzeć jego twarzy. Z ogromnej rany  wyciekała mi wielkim strumieniem krew. Nie mogłem  się ruszyć. Pomyślałem ...."To koniec. ....".Leżałem i umierał. Straciłem przytomność.
....Gdy otworzyłem oczy, stwierdziłem ze zdziwieniem że jeszcze żyje, rana jakimś cudem sie zasklepiła.Byłem strasznie słaby. Spróbowałem się podnieść. Był zmierzch. W oddali usłyszałem gwar i dojrzałem światła. Powoli by nie nadwyrężać sił, powlekłem się w tamtym kierunku. Im bliżej byłem świateł tym gwar robił sie coraz większy. Dojrzałem iż to gospoda. Stanąłem zmartwiony.
"Jak gospoda to pewnie trzeba zapłacić." - Przeglądnąłem swe zakrwawione odzienie i lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy .W kieszeni miałem sakiewkę. Stara, zniszczoną ale coś w niej brzęczało gdy nią potrząsałęm. Zajrzałem do środka i oniemiałem. Miałem 135 sztuk złotych monet. Schowałem sakiewkę spowrotem do kieszeni i ruszyłem do gospody.....
Gdy otworzyłem drzwi w twarz uderzył mi zapach potu, i nie mytych ciał. Rozejrzałem się dookoła. Gospoda była pełna,od ludzi po elfy.Dojrzałem. wolna ławę w jednym kącie sali. Ruszyłem powoli w jej kierunku. Gdy usiadłem, pojawił się wielki karczmarz i zapytał mnie uprzejmie:
-Czego?!!!".
Cichym głosem odpowiedziałem.
-Jedzenia bym chciał i pokoju na nocleg".
-Żarcia nie ma!!. Wino jest.Za pokój 100 monet. - usłyszałem  w odpowiedzi.
Zamówiłem wino. Na nic innego nie było mnie stać. Karczmarz przyniósł mi dzban i oddalił się .Zacząłem popijać i przyglądać sie dyskretnie osobą w karczmie. Niektórym nienawiść biła wręcz oczu. Twarze poranione dziesiątkom blizn. Ci trzymali sie jednej strony sali ,na drugiej siedzieli spokojniejsi. Jednak tematy rozmów mieli wspólne. Rozmawiali o zgładzeniu  jakiegoś człowieka, który napadał na wędrowców i ich zabijał. Pomyślałem ile szczęścia miałem, że wyszłem z tego spotkania żywy. Podsłuchiwałem ich  i popijałem wino....
..Nagle drzwi się otwarły. Stanął w nich ogromny mąż. Był w zbroi jakiej jeszcze nie widziałem. U boku miał przypasany miecz który, sądząc po minach rzezimieszków, też był rzadkością. Rozmowy ucichły. Wszystkie oczy skierowały się na niego. Przybysz zlustrował pomieszczenie i nagle ruszył w mym kierunku. Doszedł i usiadł na przeciw.
Karczmarz pojawił sie nie wiadomo skąd. Brudną ścierą czyszcząc w pośpiechu ławę i kłaniając się w pas. Przybysz machnął tylko ręką nic nie mówiąc ,a z zaplecze wybiegły dwie kobiety i niosły tace z parującym jedzeniem i dzbany jakiegoś trunku. Wszystko to wylądowało na ławie. Olbrzym spojrzał na mnie i ja rowinież  na niego. Tak na oko, był już on stary, jednak siła biła od  niego wielka.
- Witaj Przyjacielu.- odezwał się. Zamarłem ."Że jak?" pomyślałem. Taki rycerz, do mnie? Przyjacielu?"
- Posil się .Potem będziesz rozmyślał - uśmiechnął się olbrzym.
Więc zacząłem  jeść i dziękował stwórcy za tą pomyłkę. Bo że to pomyłka to tego byłem pewien. Jadłem, a tamten opowiadał. Słuchał i coraz bardziej nie wierzył. Rycerz opowiadał o dalekich krainach ,które razem zwiedzimy , o potworach, które razem(ponoć) pokonaliśmy, smokach,  fenikasch .... Opowiadał o słonecznym mieście , o wyspie na morzu, o krainach za owym morzem. A ja jadłem. Upłynęła cała noc.Za oknem gwiazdy zaczęły znikać .Szarzało .A on nie czuł zmęczenia. Wręcz przeciwnie. Z każda minuta sił mu przybywało. Opróżnialiśmy ostatni dzban ze stojących na ławie. Przez noc karczmarz przyniósł ich tyle ,że stracił ich rachubę. Rycerz właśnie opowiadał o  miejscu w którym się znajdowaliśmy . O pałacu i królu, o koszarach w których się szkoli atak, o świątyni , gdzie bogowie obdarzają ludzi swą łaską, o wiosce za miastem ......
Skończyliśmy posiłek. Rycerz podniósł się z ławy i spojrzał na mnie .Nie namyślając się długo wstałem i ruszyłem za nim. Wyszliśmy na zewnątrz, kierowaliśmy swe kroki w stronę zgromadzenia .Gdy tam podeszliśmy  ,dojrzał iż to bazar. Było na nim wszystko. Od chowańców ,poprzez części trupów znalezione ,wszelakiego rodzaju bronie ( o różnej sile rażenia)i części uzbrojenia. Sprzedawcy z szacunkiem prezentowali towary rycerzowi, a on tylko się uśmiechał. Proponowali mu tanio wszystko, on jednak czegoś szukał. Czujnym wzrokiem obserwował towary i nagle znalazł. Widać to było w jego spojrzeniu .Rycerz wskazał coś ręką i dał mi parę monet.Ze zdziwieniem spoglądałem na pierścień, który kazał mi kupić,cóż dał monety, nie miałem wyboru kupiłem.Z lekkim uśmiechem powróciłem do niego i przekazałem mu ten pierścień.A teraz Mój przyjacielu wybierzemy się do lasu, a na miejscu ci opowiem o co chodzi......Mineło parę godzin, a przed nami ukazała się dziwna dolina, a na niej domek, której jeszcze nie spotkałem . Miejsce swą atmosfera nie przyciąga żywych istot. To też i rzadko ktokolwiek tedy przechodził. Na ławce przed domem usiadł rycerz. Przed sobą trzymał opartą o podłoże miecz, jego wzrok natomiast wbity był w moim kierunku. Pomyślałem sobie, co on znowu wymyśli....
-Widzisz ten miecz, na pozór rzadka, lecz słaba broń, ale z racji tego postanowiłem posmarować ją pewną substancją, która z dotknięciu ze krwią, powoduje, że taka osoba w parę minut ginie.
Nie wiedząc co ma na myśli owy rycerz, słuchałem go z dużą uwagą.
-Każdego dnia tym mieczem, napadałem na wędrowców, by sprawdzić czy owa substancja, co powoduje
-Wszystkie dotąd  osoby, które spotkałem umierały w przeciągu 30 minut, ale NIE TY, przeżyłeś
-A więc temu między innymi mówiłeś do mnie: przyjacielu?
-Owszem, chcę sprawdzić, czemu ty żyjesz, w porówaniu do reszty
-A po co ci ten pierścień?którego dziś kazałeś mi kupić
-Chciałbym ci go dać w przeprosinach, że cię  zaatakowałem
-W PRZEPROSINACH!!!mogłem przez ciebie zginąć, a ty teraz będziesz mi kupywał jakieś pierścienie, w ramach przeprosin
-yyyyyyy.Rycerz spoglada na mnie i mogąc nic z siebie wyksztusić.Ja z wielkim gniewm szybkim ruchem, wytrącam mu miecz i przykładam go tuż szyji rycerza.
-Jak masz na imię?
Rycerz zaczął się śmiać ze mnie, co mnie bardziej doprowadzało do furii
-pchnij mnie mieczem, którym nie udało mi się ciebie zabić.HAHAHAHAHHA ja nie mam nic do stracenia, jestem już stary, a dni moje wkrótce będą policzone
Po czym wstaje i się śmieje
-przestań się śmiać
-hahahahahha bo co?
Zdenerwowany postanowiłem wybrać zemstę, po czym wbiłem jego własny, zatruty miecz w klatkę piersiową.Powstała ogromna rana, a z niej tryskała krew.Po chwili wykrwawił się na śmierć, a trucizna w jego ciele nie dawała zadnych szans na przetrwanie.....Ulżyło mi na duchu, poczułem smak zemsty.Satysfakcje dawała mi śmierć jego.....Nastała noc, księżyc w pełni, nie miałem innego wyboru pozostałem tu na noc, by jutro z samego rana powrócić do domu.Ach yyyy dziwny ból przeszył moje ciało, gdy blask księżyca otulił mnie.W żyłach zabarwienie krwi czerwonej zmieniało się na czarną, paznokcie urosły mi jak szpony, zęby , zmieniły się w stylu szczęki z czterema kłami.Oczy, blask nic przez chwile nie widzałem, po czym w ciemnościach  widziałem lepiej niż za dnia, mogłem dostrzec odalonego od siebie parę metrów szczura.Poczułem napływ sił, mięśnie urosły mi 3 krotnie, a sylwetka ciała nabrała muskularnych kształtów,,,,Dziwne uczycie towarzyszyło mi z przemianami, byłem głodny, jak nigdy.Postanowiłem wejść do środka budynku, gdzie przed chwilą upadłem.Wolnym ruchem otworzyłem stare skrzypiące drzwi, w wnętrzu panował bez ład i nie porządek.Rozglądałem się uważnie, by znaleść coś do zjedzenia,udało się na stole leżał nie dawno upieczony szczur.Biorę do ust, natychmiast wypluwam,nie wiedząc czemu.Przecież upieczone szczury są dobre, a nawet pyszne dla osób, które są biedne.W umyśle jakiś głos przemawiał do mnie ,, idź na polowanie, czas już, by wyruszyć,nie marnuj czsu idź no już,,Nie zważając na nie ustane wołanie poszłem spać...Budzę się następnego wieczora, jak to czy tak byłem zmęczony, że tak długo spałem.Głos nie ustawał, postanowiłem wyruszyć do lasu by coś upolować.Pośpiesznym krokiem wyruszyłem do lasu, gdzie miałem zdobyć pokarm.Po 30 minutach dotarłem na sam środek lasu, gdzie spotkałem młodeko łucznika, który również jak ja  szukał pożywienia.Nagle znów tajemniczy głos do mnie ,, jest ofiara, zabij ją,, rozglądam się wokół, a do okoła żadnej zwierzyny.Pod chodzi do mnie młody chłopiec, i z wyrazami grzeszności się przywitał
-Witam, szanownego pana.Cóż pana tu sprowadza tak późną godziną?
-O witam, a co mnie sprowadza, jestem tu by coś upolować.
-Tak samo jak ja mości panie
Nie pohamowany impuls pchnął  mnie w kierunku jego, po czym wbiłem swe kły w jego szyję.Kwiczał z bólu zadanego przeze mnie, a ja nie nie ustanie wysysałem z niego krew,która sprawiała, że głód mijał.
Po chwili, gdy skończyłem wyssysanie, on padł, a jego dusza go opuszczała.Zrozumiałem, że od dnia dzisiejszego żywię się krwią innych ludzi.Sprawiało mi to także przyjemność wbijania się i zabijanie innych.Ale był jeden mały problem nie mogłem wychodzić na słońce, więc unikałem kontaktu z nim.Tak więc stałem się panem ciemności, który gdy już zajdzie słońce, a księżyc w pełni wychodzę z swej kryjówki, aby napotkaną ofiarę zabić i wyssać z niej krew.Społeczeństwo obawiało mnie się, więc jedynie odważni oraz mocarni rycerze wychodzili po zmierzchku, by mnie zgładzić.Zdarzali się czasem osoby, które z swej głupoty opuszczały swój dom, po czym nie wracały do niego.Nabyłem także nowe umiejętności, które pozwałały mi na niezauważalne przemieszczanie się po miastach.Między innymi,są to:Latanie, a także przemiana w nietoperza, który godzinami wieczornymi nie zbudzał podejrzeń, Hipnoza - mogę zahipnotyzować swoją ofiarę, ale potrafię  też kontrolować zwierzęta w które potrafię się przeminić.Zmysły  wyostrzyły mi się o wiele bardziej niż u innych ludzi, więc gdy już zajdzie słońce, lepiej nie wychódź z domu, bo ja będę czekał na ciebie......

Offline

 

#2 2008-06-11 20:41:04

Ghai

Użytkownik

8243963
Skąd: Bydgoszcz
Zarejestrowany: 2008-06-02
Punktów :   

Re: Wampir

Postanowiłem już dać opis jak zostałem wampirem, sądzę że może sie spodobać

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.bakowyt2.pun.pl www.weownthenight.pun.pl www.swm.pun.pl www.powerrangers.pun.pl www.listopadowki07.pun.pl